Na starość wielu seniorów skarży się na problemy ze słuchem. Wydaje się wręcz, że to nieuniknione. Czy faktycznie nie da się nic zrobić? Wraz z wiekiem zmysły ulegają stopniowemu przytępieniu – gorzej widzimy, gorzej słyszymy. To naturalna konsekwencja procesu starzenia się, podczas którego w organizmie spada liczba komórek nerwowych, a ciało traci dawną elastyczność. Faktycznie, problem niedosłuchu u seniorów jest już dość powszechny. Jak wynika z badań naukowych, powyżej 65. roku życia problemy ze słuchem ma od 25 do 50% populacji. Wśród osób, które skończyły 75 lat, z niedosłuchem boryka się zdecydowana większość – nawet 70%. Co ciekawe, problem częściej dotyczy mężczyzn. Problemy ze słuchem to w ich przypadku konsekwencja wielu lat pracy w ciężkich warunkach? Można tak powiedzieć – bo hałas to z pewnością jeden z czynników, który potęguje problemy ze słuchem. Jeśli więc ktoś pracował przez lata na hali produkcyjnej, na budowie czy w innym miejscu, gdzie było bardzo głośno, prawdopodobnie na emeryturze będzie potrzebował pomocy otorynolaryngologa. A często do gabinetu lekarskiego będzie się musiał wybrać znacznie wcześniej. Hałas i wiek to jednak niejedyne czynniki, które wpływają na pogorszenie jakości słyszenia. Ogromne znaczenie mają także styl życia, zanieczyszczenie środowiska, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, niezdrowa dieta – czyli taka, w której przeważają węglowodany, produkty bogate w cholesterol. Badania pokazują, że również niektóre choroby mogą mieć wpływ na problemy ze słuchem – to bez wątpienia cukrzyca, miażdżyca, inne schorzenia układu krążenia czy nerek. A czy problemy ze słuchem mogą być dziedziczne? Jeśli w rodzinie były przypadki niedosłuchu – chorowali rodzice, rodzeństwo – to musimy liczyć się z tym, że ten problem może pojawić się również u nas. W genach kryje się też prawdopodobnie odpowiedź na pytanie, dlaczego mimo bardzo zaawansowanego wieku niektórzy seniorzy ciągle bardzo dobrze słyszą. Mówię „prawdopodobnie”, bo naukowcy ciągle nie potwierdzili, która konkretnie część genotypu za to odpowiada. Skoro przed problemami ze słuchem wielu z nas nie ucieknie, co robić, kiedy zaczniemy zauważać pierwsze objawy? Których nie należy absolutnie ignorować? Skupmy się na niedosłuchu starczym, bo ten jest najpowszechniejszy u seniorów. Schorzenie to powoduje stopniowe i symetryczne upośledzenie słuchu. Chory zaczyna gorzej słyszeć zarówno na jedno, jak i na drugie ucho – a problemy te dotyczą głównie dźwięków o wysokich częstotliwościach, czyli np. ludzkiej mowy. Pierwsze objawy mogą być dość niepozorne. Chory początkowo prosi w trakcie rozmowy, żeby coś powtórzyć, powiedzieć głośniej albo wolniej. Na tym etapie jeszcze nic go nie niepokoi – za problemy ze zrozumieniem innych obarcza… ich samych. Twierdzi, że mówią niedbale, za szybko, niewyraźnie. Z czasem problem się nasila – jakość słyszenia znacznie się pogarsza, a senior zaczyna unikać rodzinnych spotkań, rozmów telefonicznych, bo coraz większą trudność sprawia mu zrozumienie mowy w otoczeniu innych dźwięków, czyli np. na ulicy, w sklepie albo na przyjęciu imieninowym. To już wyraźny sygnał ostrzegawczy, że niedosłuch realnie utrudnia życie, i nie można tego dłużej bagatelizować. Ani czekać, aż samo minie? Tak, bo nie minie – będzie tylko gorzej. Senior będzie słyszał coraz mniej i konsekwentnie izolował się od innych. Jeśli nie zgłosi się do lekarza, to niedosłuch spowoduje z czasem inne poważne problemy: samotność, wykluczenie społeczne, pogorszenie jakości życia, a nawet ciężką depresję. Gdy senior przełamuje w sobie lęk i idzie do laryngologa, czego powinien spodziewać się w gabinecie? Lekarz przed postawieniem diagnozy z pewnością wykona szereg badań specjalistycznych, takich jak np. audiometria tonalna, nadprogowa czy audiometria mowy. Nie trzeba się niczego obawiać – każde z tych badań jest praktycznie bezbolesne, wymaga od pacjenta jedynie odrobiny koncentracji. Dlatego też wizytę u laryngologa należy zaplanować wtedy, kiedy jesteśmy w możliwie najlepszej kondycji. Nie idźmy do lekarza, kiedy dokucza nam np. przeziębienie – katar czy gorsze samopoczucie mogą wpłynąć na wyniki badania laryngologicznego. Jeśli badanie lekarskie potwierdzi niedosłuch, co dzieje się dalej? Jak wygląda leczenie? Niestety, mimo że współczesna medycyna może poszczycić się ogromnymi osiągnięciami, nie wynaleziono do tej pory leku na utratę słuchu. Trwają obecnie badania nad wykorzystaniem w leczeniu niedosłuchu niektórych leków cytoprotekcyjnych, antyoksydantów i witamin, jednak na skuteczne terapie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Po postawieniu diagnozy lekarz przepisuje więc aparat słuchowy i kieruje pacjenta do protetyka słuchu, który pomoże jak najlepiej dopasować aparat. Często seniorzy nie chcą jednak nosić aparatu słuchowego… To prawda – widzę to na co dzień w swojej pracy. Część pacjentów uważa, że aparaty są niepotrzebne. Mówią mi: „Pani doktor, moja teściowa kupiła aparat słuchowy, wydała sporo pieniędzy, a potem go nie nosiła, bo w ogóle nie działał”. Staram się wtedy im wytłumaczyć, że aby aparat działał sprawnie, konieczne jest jego odpowiednie dopasowanie. Dlatego właśnie u protetyka słuchu pacjent pojawia się kilka razy – bo każdy aparat jest tworzony na miarę, trzeba go też odpowiednio dostroić, co wymaga czasu. Dlatego zawsze proszę o cierpliwość, bo na dobre efekty trzeba niestety trochę poczekać, a podczas pierwszych dni stosowania aparatu pacjenci słyszą często nieprzyjemne szumy i trzaski Jak długo? Zakłada się, że pierwsze efekty chory zauważa po upływie 2–3 tygodni. Wyraźna poprawa rozumienia mowy przychodzi jednak dopiero po ok. 10–12 tygodniach, a po pół roku noszenia aparatu efekt jego działania często przerasta oczekiwania pacjentów – wtedy okazuje się, że nie potrafią się już bez niego obejść. Chory odzyskuje radość życia, lepiej radzi sobie z codziennymi sprawunkami, znów zaczyna się udzielać towarzysko. Dlaczego trwa to tak długo? Po pierwsze dlatego, że senior uczy się obsługi aparatu, a protetyk słuchu dopasowuje aparat do potrzeb seniora. Po drugie również mózg chorego potrzebuje czasu, bo niedosłuch powoduje, że ośrodek odpowiedzialny za przetwarzanie wysokich częstotliwości przestaje pracować. Dopiero aparat słuchowy, który przywraca zdolność słyszenia tych tonów, stopniowo pobudza ten obszar mózgu. Warto także dodać, że najlepsze efekty daje zakładanie aparatów słuchowych na oboje uszu. Brak cierpliwości to pewnie niejedyny problem. Część seniorów boi się, że aparat słuchowy będzie bardzo widoczny. To prawda – pacjenci obawiają się, że to ich w jakiś sposób napiętnuje, bo pamiętają, jak wyglądały aparaty, które kilkanaście lat temu nosili ich krewni czy znajomi. Dla tych osób mam dobrą wiadomość: obecnie technika poszła tak mocno do przodu, że nawet aparaty zauszne, czyli te, które pacjent nosi za uchem, są teraz niewielkie i bardzo dyskretne. Seniorów, którzy nie obawiają się nowoczesnych technologii, z pewnością zainteresuje też fakt, że niektóre modele można sterować przy użyciu aplikacji zainstalowanej w telefonie komórkowym. Dzięki temu w zupełnie niezauważalny sposób można np. zwiększyć głośność. Jestem pewna, że w ciągu kilku następnych lat aparaty słuchowe jeszcze bardziej się zmniejszą, bo branża bardzo stawia na ich miniaturyzację. Aparat zakładany na ucho to jedyna możliwość, by lepiej słyszeć? Nie, choć taki najczęściej proponuje się seniorom – jest dużo łatwiejszy w obsłudze, także pod względem manualnym. Istnieje jednak możliwość założenia wewnątrzusznego aparatu słuchowego. W tym wypadku muszą być spełnione ścisłe wymagania, np. odpowiednia budowa ucha, szerokość przewodu słuchowego – w tych normach mieści się niewielka część pacjentów. Poza tym obsługa wewnątrzusznego aparatu jest bardziej skomplikowana, a trzeba pamiętać, że pacjent musi samodzielnie wyciągać aparat, regularnie go czyścić czy zmieniać baterię. Zdarzają się także sytuacje, kiedy aparat słuchowy to już za mało… To prawda – ratunkiem przed całkowitą głuchotą u seniorów jest implant ślimakowy, zakładany podczas operacji. Takie rozwiązanie jest jednak możliwe tylko wtedy, kiedy ogólny stan pacjenta jest dobry, także pod względem sprawności psychofizycznej. Po operacji chory przechodzi bowiem rehabilitację audiologiczną, a jej powodzenie zależy w dużym stopniu właśnie od stanu chorego.
Dr n. med. Anna Górecka-Tuteja jest absolwentką Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W 2007 r. uzyskała stopień specjalisty w zakresie otorynolaryngologii. W 2013 r. obroniła tytuł doktora nauk medycznych. Zajmuje się leczeniem schorzeń ucha środkowego, gardła, zatok przynosowych i wykonuje specjalistyczne operacje w tym zakresie zarówno u dzieci, jak i osób dorosłych. Od 1997 r. jest zatrudniona w Specjalistycznym Szpitalu im. Ludwika Rydygiera w Krakowie na Oddziale Otorynolaryngologii.
Życie z niedosłuchem nie musi oznaczać samotności
Zaczyna się niewinnie: prosisz, żeby ktoś powtórzył słowo albo powiedział coś wolniej, wyraźniej. Później jest coraz gorzej: zaczynasz unikać ludzi, spotkań i rozmów, bo ciężko Ci zrozumieć, co do Ciebie mówią. W ten sposób niedosłuch powoli odsuwa seniorów na boczny tor, choć wcale nie musi tak być. Wystarczy pomoc lekarza specjalisty i… odrobina cierpliwości. O tym, jakie możliwości daje współczesna medycyna pacjentom mającym problemy ze słuchem, mówi dr n. med. Anna Górecka-Tuteja, otorynolaryngolog.