Lekarz chce i może pomóc seniorowi w walce z samotnością

Seniorzy najczęściej skarżą się na bóle stawów, ale wbrew pozorom ani ten ból, ani żadna inna choroba nie są największą dolegliwością osób starszych. Seniorzy uczą się żyć z bólem i radzić sobie z nim na co dzień, jednak kapitulują przed samotnością, z której sideł nie umieją się wydostać. To jedna z najtrudniejszych walk, którą człowiek musi stoczyć w swoim życiu. Kluczowa runda rozpoczyna się, gdy na karku 65 plus. – W tej sytuacji radzę swoim pacjentom wyjść z domu, do znajomych, na spacer, do parku – mówi Agnieszka Janowska-Zduńczyk, krajowy konsultant ds. medycyny rodzinnej. Później seniorzy się śmieją: wciąż jeszcze nie wróciliśmy do domu po tym, jak za radą pani doktor wyszliśmy z niego.

Senior jest bardziej wymagającym pacjentem?

Z pewnością tak, chociaż zawsze podkreślam, że każdy pacjent jest szczególny. Ze starszymi osobami zarówno rozmowa, jak i wywiad lekarski powinny mieć nieco inny charakter. Trzeba pamiętać, że ten etap życia często jest dla nich bardzo trudny. Wczoraj kierowali spółkami, zarządzali ludźmi, uczyli innych, dzisiaj, gdy nie muszą iść na ósmą do pracy, przeżywają załamanie, czują się niepotrzebni, zamykają się w swojej frustracji. W trakcie ich wizyty w gabinecie nie mogę udawać, że tego nie dostrzegam. Jestem po to, by pomóc pacjentowi w jego sytuacji.

Co pacjenci słyszą od pani?

Że wreszcie mają czas dla siebie, na pasje i sprawy, które przez nawał pracy, obowiązków odkładali przez wiele lat na drugi plan. Że mają się cieszyć tą chwilą, gdy mogą spojrzeć na siebie, swoje problemy, w tym te zdrowotne.

Z jakimi problemami zdrowotnymi najczęściej przychodzą osoby starsze?

Pacjenci najczęściej zgłaszają się do nas po pomoc z powodu bólów oraz w celu wykonania badań kontrolnych. Do gabinetu lekarskiego zazwyczaj trafiają pacjenci z bólami pleców i stawów, z osłabieniem i brakiem sił oraz z zaburzeniami snu. Równie częste są wizyty kontrolne pacjentów chorujących przewlekle, np. z powodu chorób serca (np. migotanie przedsionków), cukrzycy, nadciśnienia tętniczego i innych chorób.

Co starsi pacjenci powinni wiedzieć, zanim przyjdą do lekarza?

Zawsze powtarzam, że do wizyty warto się przygotować: regularnie sprawdzać ciśnienie tętnicze i tętno, zapisać wartości na kartce, a także regularnie kontrolować i zapisywać wartości glukozy w przypadku leczenia cukrzycy. – Warto to robić systematycznie, a przynajmniej przez okres 1–2 tygodni przed wizytą kontrolną. Zapisane pomiary warto przynieść ze sobą na wizytę. Radzę też zanotować swoje potrzeby na kartce: np. prośbę o wystawienie recept, wyjaśnienie wątpliwości, zadanie pytań itp. Warto też się zastanowić, czy od czasu poprzedniej wizyty wcześniejsze dolegliwości ustąpiły lub się zmniejszyły. Czasami radzę też seniorom zapytać bliskich, czy nie zauważyli jakichś nowych objawów.

O czym zapominają seniorzy podczas wizyty?

Najczęściej zapominają o receptach na leki przewlekle stosowane. Zapominają też powiedzieć o swoich dolegliwościach, o wizytach u innych lekarzy.

Czy znają swoje prawa i obowiązki, czy orientują się, gdzie szukać pomocy w razie potrzeby, czy raczej są to zagubieni pacjenci? Jak można pomóc im odnaleźć się w systemie ochrony zdrowia?

Starsi pacjenci zazwyczaj bardzo dobrze znają swoje choroby i wiedzą, jak z nimi żyć. Co do systemu ochrony zdrowia – jeśli pacjentom brakuje jakichś informacji, to pytają nas, pielęgniarek, rejestratorek. Zazwyczaj korzystają też z pomocy bliskich, wnuków, szukają informacji w internecie. Często powtarzam, że nie wolno się bać, wstydzić, ale pytać lekarza w przychodni czy szpitalu o różne sprawy. Po to jesteśmy, by pomagać, radzić. Głośno i donośnie mówmy o swoich potrzebach!

Czy seniorzy mają kłopot z przestrzeganiem zaleceń? Jeśli tak, jakie stosuje pani rozwiązania w takich sytuacjach?

Jak podają wyniki badań naukowych, zalecenia lekarskie są przestrzegane przez chorych w ok. 30%. Jednak obserwuję pacjentów chorujących przewlekle i mogę z pewnością stwierdzić, że są przyzwyczajeni do przyjmowania leków. Zalecam mimo wszystko regularne wizyty lekarskie, przypominam wówczas nieustająco o zaleceniach. Najgorzej jest z przestrzeganiem diety i zdrowego stylu życia.

Czy wzrasta zainteresowanie sportem w tej grupie wiekowej? Seniorzy lubią ruch, aktywność?

Powiem szczerze, że tak. To cieszy niezmiernie, gdy starsi pacjenci już nie wyobrażają sobie życia bez sportu. Jedna z moich najstarszych pacjentek rozpaczała, że nabawiła się problemów skórnych i nie może chodzić na basen. Inny pan po siedemdziesiątce zwiedził na rowerze całą wschodnią granicę Polski, pokonywał codziennie 30–50 kilometrów. I to nie sam, tylko w grupie z kilkunastoma rówieśnikami. Czy to nie jest piękne?

„Jak 15 kilometrów zrobię, to jestem szczęśliwa!” – wspaniałą kondycję mają pani pacjenci!

Tak, ale niestety nie wszyscy. Dla wielu seniorów temat sportu pozostaje wciąż nieodkryty. Niechętnie zmieniają przyzwyczajenia. Krok po kroku staram się na to wpływać, ale nie jest to łatwe zadanie dla lekarza.

Jak zachęca pani do aktywności?

Zaczynam od najprostszych spraw, a mianowicie radzę pacjentom wyjść z domu. Po prostu. Przekonuję, że ból nie może być powodem do siedzenia lub leżenia przez 24 godziny na dobę. Wówczas powstaje błędne koło – bez ruchu ból tylko będzie większy, częstszy, nieustający.

A więc wychodzimy z domu i…?

I robimy to, co najbardziej lubimy. Kochamy spacer – spacerujmy. Rower? Pedałujmy! Może ktoś woli pływanie? Bierzmy kąpielówki, ręcznik i idźmy na basen. Pacjenci pytają, jak długo powinni pływać czy biegać. Zawsze powtarzam: do pierwszego zmęczenia. Na początku pierwsze zmęczenie przychodzi u nich po 30 minutach, ale za rok spacer zaczyna męczyć dopiero po półtorej godzinie.

Czyli sport poprawia samopoczucie?

Chyba w to nikt nie wątpi?! Zapamiętajmy: co najmniej 30 minut ruchu każdego dnia, o umiarkowanym nasileniu, koniecznie wychodzenie z domu na spacery, spotkania. Nie wolno zamykać się w domu! Należy szukać znajomych, rozmawiać z nimi, wspólnie spędzać czas, np. razem czytać lektury, wykonywać prace plastyczne, organizować pogadanki, samodzielnie je realizować itp.

Dlaczego to takie ważne?

Dlatego że największym utrapieniem seniora jest samotność. Często starsi pacjenci są samotni, dzieci, nawet jeśli mieszkają blisko, zajęte są swoimi rodzinami i pracą. Zdarza się, że seniorzy też opiekują się swoimi niepełnosprawnymi lub schorowanymi bliskimi. Często taka opieka jest ponad siły fizyczne i psychiczne pacjentów. Potrzebują wsparcia. W 2005 roku, gdy byłam zastępcą dyrektora departamentu polityki zdrowotnej w urzędzie miasta Warszawy, zwiedzałam centra geriatryczne w Szwecji. To kluby, do których seniorzy mogą wpaść na poranną herbatę, popołudniową kawę, zagrać z kimś w karty, porozmawiać, pooglądać wspólnie film, podyskutować, poczytać książki lub gazety. Nie zostają w czterech ścianach w domu, tylko wychodzą z nich i spędzają czas razem. Klubów dla seniorów powinno być więcej także w naszym kraju.

Jak pani ocenia dostęp seniorów do opieki specjalistycznej? Jak radzi sobie pani, gdy widzi pani pilną potrzebę konsultacji specjalistycznej, ale może ona się odbyć dopiero za kilka miesięcy?

Szczęście w nieszczęściu: pacjenci przewlekle chorzy zazwyczaj nie potrzebują pilnej wizyty u innych specjalistów. Jeśli rzeczywiście dzieje się coś poważnego, najczęściej wymaga to leczenia szpitalnego. Zwykle seniorzy znają swoje choroby, potrafią uniknąć zaostrzeń. Mają też znanych sobie innych lekarzy specjalistów, którzy przyjmują ich w nagłych sytuacjach.

Powiedzmy wprost: seniorzy często nie mają pieniędzy na leki. Pani, jako lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, widzi to na co dzień. Sytuacja patowa?

Oczywiście to się zdarza, ale obecnie jest łatwiej ze względu na to, że część leków jest bezpłatna – w ramach programu 75+ wybrane leki dostępne są za darmo dla osób po 75 roku życia. Wcześniej rzeczywiście to był problem. Co więcej, pacjenci mogą skorzystać z prawa wymiany leku na najtańszy w aptece. Zalecam tu jednak uważne podejmowanie decyzji, bo nie zawsze różnica w cenie odpowiada wartości leczniczej leku. Najlepiej wcześniej porozmawiać o cenie leków z lekarzem.

Dlaczego wybrała pani specjalizację medycyny rodzinnej? Jest szalenie odpowiedzialna, bo to pani jest „na pierwszej linii ognia” i to od pani diagnozy zależy, w jakim kierunku poprowadzone zostanie leczenie pacjenta.

Od razu wiedziałam, że nie chcę pracować w szpitalu.

To może wielu osobom wydawać się dziwne.

Niewykluczone. Ale chciałam mieć do czynienia z wieloma różnorodnymi problemami medycznymi. Może nie zawsze są skomplikowane, ale dotyczą kwestii podstawowych, najczęściej trapiących pacjentów. Lekarz rodzinny to nie jest „lekarz od wszystkiego i niczego” – jak niektórzy lubią ironizować. Muszę być przygotowana na wszechstronne problemy pacjentów. Nie mogę skupić się jedynie na braku apetytu u seniora, tylko muszę zbadać go całościowo. Moją rolą jest wówczas umiejętne przeprowadzenie wywiadu lekarskiego. Odpowiadając na moje pytania, pacjent sam często domyśla się, co może być przyczyną bólu kolana czy zawrotów głowy.

Jakaś historia, rozmowa z pacjentem, która szczególnie została w pamięci?

Cały czas mam w sercu historię pewnego bardzo kochającego się małżeństwa. Po śmierci małżonki mąż, mój pacjent, nie mógł sobie wybaczyć, że przez ponad 50 lat nie pozwolił jej samej zrobić herbaty. Zawsze to on pierwszy pędził do kuchni, nastawiał czajnik. Gdy odchodziła, szepnęła mu do ucha: „Zawsze tak chciałam zrobić sobie herbatę, ale nigdy nie zdążyłam przed tobą”. Może chciała w ten sposób powiedzieć, jaką była szczęśliwą kobietą, otoczoną jego opieką?

Albo jeszcze jedna historia długiej miłości: zakochali się w sobie jako nastolatki podczas powstania warszawskiego. Żyli długo i szczęśliwie. Ale w pewnym momencie ujawniła się choroba u małżonki, była już w podeszłym wieku. Straciła racjonalną ocenę świata, nie rozpoznawała małżonka, wykrzykiwała przykre słowa, a czasem nawet dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Ten pan – także mój pacjent – wiele razy mógł umieścić żonę w domu pomocy, nawet sama mu to sugerowałam. Stanowczo mi odpowiedział: „Choć bardzo tęsknię za swoją żoną sprzed lat i jest mi ciężko pogodzić się z jej chorobą, nigdy nie zrobię tego swojej ukochanej”.